Dla najmłodszych sukcesorów.
Pierwsze kroki w biznesie i rodzinie biznesowej. Życiowe decyzje.
W męskim świecie sukcesja często bywa sprowadzana do aktu przekazania władzy. „Podpiszemy dokumenty i po sprawie” – mówi ojciec. Ale to nie jest takie proste. Dokumenty można podpisać, udziały przekazać, ale nie można podpisać gotowości do wzięcia odpowiedzialności za firmę, nie zawsze można przekazać miłość do prowadzenia biznesu. Nie da się udzielić pełnomocnictwa do wewnętrznej pewności sukcesora, „to jest moje miejsce”.
Tu pojawia się rola kobiety – mamy w procesie sukcesji.
Nie każda kobieta aktywnie uczestniczy w działalności rodzinnego biznesu. Czasem wręcz trzyma się od niego z daleka.
Ale zawsze obecna jest w życiu swoich dzieci.
To ona dostrzega niuanse, które umykają innym.
To ona w procesie sukcesji najbardziej martwi się nie firmę, a o szczęście swojej córki i syna.
To ona pilnuje, żeby tata nie pokłócił się z synem czy córką i żeby rodzeństwo trzymało się razem, nawet jeśli biznesowo ich ścieżki się rozejdą.
I tutaj pojawia się mama. Jej obecność nie polega na narzucaniu scenariuszy, lecz na tworzeniu przestrzeni, w której każde z dzieci może zadać sobie – i innym – najważniejsze pytania. Czy naprawdę tego chcę? Czy jestem gotowy? Czy to moja droga, czy oczekiwania innych?
W świecie, gdzie królują wykresy, plany i strategie, mama wnosi coś, czego nie da się zmierzyć: wewnętrzny kompas emocji, wyczucie napięć, mądrość relacyjną.
To ona zauważa, że syn wcale nie chce przejąć firmy, tylko boi się to powiedzieć ojcu. To ona widzi, że córka chce przejąć ster, ale potrzebuje usłyszeć: „Masz prawo, jesteś gotowa”. To nie są kwestie, które rozwiązuje się poprzez strukturyzację udziałów. To są decyzje, które zapadają w sercu – i mama ma do niego dostęp jak nikt inny.
Sukcesja często wiąże się z napięciem. Rodzice boją się puścić stery, dzieci – nie chcą ich zawieść. Rodzeństwo zastanawia się, czy firma nie rozdzieli tego, co dotąd było jednością. W takich momentach mama jest jak most – łączy stare z nowym. Rozumie lęki ojca, potrafi je złagodzić. Wspiera dzieci – nie radą, ale obecnością, która daje siłę i poczucie bezpieczeństwa.
Czasami jej rola polega po prostu na tym, że usiądzie obok. Zaparzy herbatę. Posłucha. I da przestrzeń, w której każdy może się wypowiedzieć – a nie tylko wypaść dobrze.
Pomijanie mamy w procesie sukcesji to błąd, który może kosztować więcej niż nietrafiona inwestycja. Bo nie chodzi tylko o firmę. Chodzi o rodzinę, o więzi, o to, co zostaje po latach. Sukcesja bez emocjonalnego kontekstu może zakończyć się formalnym sukcesem i osobistą porażką.
Mama nie zawsze mówi głośno. Ale to, że mówi rzadko, nie znaczy, że nie ma nic do powiedzenia. Często jej jedno zdanie zmienia całą dynamikę rozmowy. Jedna chwila ciszy z jej strony wystarcza, by dziecko odważyło się powiedzieć prawdę.
Prawdziwa sukcesja to nie tylko biznesowa zmiana pokoleniowa. To rytuał przejścia, w którym trzeba uhonorować przeszłość, ale nie bać się przyszłości. To proces, który – jeśli dobrze poprowadzony – może wzmocnić nie tylko firmę, ale i rodzinę. A żeby tak się stało, potrzebna jest emocjonalna mądrość. Potrzebna jest mama.
Bo mama nie jest dodatkiem do sukcesji. Mama w procesie sukcesji jest jej sercem.
Chcesz przeczytać więcej wartościowych artykułów? Zapraszam na portal Family Business: https://familybusiness.ibrpolska.pl/
Dla najmłodszych sukcesorów.
Pierwsze kroki w biznesie i rodzinie biznesowej. Życiowe decyzje.
Dla rodzin biznesowych i firm rodzinnych.
Family office. Sukcesja. Ład rodziny. Strategia
Dla sukcesorów.
Wiedza z zarządzania przedsiębiorstwem, praktyka, indywidualny rozwój.